Jakoś tak przypadkiem dowiedziałem się o wernisażu wystawy pt. "Hades"
pana Tomasza Tomaszewskiego w siedzibie ŁTF na Piotrkowskiej.
Tak więc z aparatem na szyi dotarłem na miejsce kilka minut przed rozpoczęciem.
Dość solidny tłumek przed wejściem oraz w środku utwierdził mnie w tym, że godziny raczej nie pomyliłem
(co niestety dość często mi się ostatnio zdarza - pozdrowienia dla G12 :P )
Niektórzy przybyli takimi cudeńkami:
Sam "Mistrzu" pojawił się trochę wcześniej, zamienił kilka słów z organizatorami...
I przeszedł do oficjalnego rozpoczęcia spotkania.
Podczas kilku minutowej przemowy opisał przyczyny, proces powstawania i echa tej wystawy,
w tym słynną chyba już aferę "cieni i lamp".
Po oklaskach na salę wjechały lampki z winem i zaczęło się oglądanie oficjalnie otwartej wystawy:
Po pewnym czasie p. Tomaszewski stwierdził, że skoro tylu ludziom chciało się przyjść w taki upał,
to może zaprezentuje mały pokaz slajdów. Tak więc nastąpiła krótka przerwa techniczna.
Dosłownie idealnie wpasowała się w nią "dość" ciekawa reklama knajpy położonej nieopodal.
Na początku było słychać dźwięk bębnów...
A potem ukazała się cała procesja:
Po chwili oczekiwania na zewnątrz (ach ten upał)...
...wszyscy obecni zostali uraczeni "rozszerzoną" wersją "Hadesu", następnie "Gypsys",
były też przedpremierowe (chyba) zdjęcia z Jawy oraz kompilacja z Afryki.
Potem znów pojawiła ekipa reklamowa:
Po szybkim skoku "w bok" wróciłem na salę, gdzie końca dobiegała właśnie prezentacja afrykańska.
Widać temperatura lekko doskwierała ;)
Po małej owacji na zakończenie prezentacji oraz kolejnym obejrzeniu wystawy opuściłem ŁTF,
pełen inspiracji i mocy twórczej z postanowieniem postreetowania w drodze do domu :D
Ale oczywiście wyniki jak zwykle - ot:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz